wtorek, 26 sierpnia 2014

BaŚniobór

     Dziś jako pierwszy chciałabym zrecenzować Baśniobór (ang. Fablehaven) - książkę, która mieści się w kuferku moich ulubionych. Wiem, że pierwsze recenzje mogą być nieco chaotyczne, jak to ujęła Zosia, dlatego chciałabym abyście zostawiali komentarze. Piszcie o czym powinnam napisać coś więcej, o czym lubicie czytać oraz dodajcie swoje 5 groszy, napiszcie co wam się podobało w książce/filmie, jeśli ją czytaliście/oglądaliście, a jeśli nie to co was zachęca, aby ją przeczytać/obejrzeć.
...ale wracając do Baśnioboru...
W serii, której autorem jest Brandon Mull, jest 5 książek, ja chciałabym na początek jednak zrecenzować pierwszą. Może najpierw okładka. Według mnie jest... hm... interesująca.

Jak pierwszy raz ją zobaczyłam to było takie zdziwienie z mojej strony, że jakaś dziwna, stara czarownica miętosi sznurek, ale jednak mnie to zainteresowało, no bo wróżki, czarownice... To są moje klimaty :D. Podoba mi się też to, że oryginalna jest taka sama jak polska, tylko nosi inny tytuł. Kupiłam ją w prezencie. Na pierwszy ogień poszła moja mama. Przeczytała ją w dwie godziny (-.-) zanim daliśmy prezent mojej kuzynce. Pochwaliła ją, więc postanowiłam też przeczytać.

W książce najważniejszymi głównymi bohaterami są: Seth Sorenson - nieustraszony i energiczny młodszy brat Kendry, który wiele razy wykazał się odwagą i sprytem - oraz - Kendra Sorenson - mądra, rozważna nastolatka. Musiała uratować Baśniobór przed Bahumatem, za co wróżki obdarowały ją setkami pocałunków, a w rezultacie została wróżkokrewną. Razem są niczym burza - nigdy nie wiadomo gdzie ją poniesie i jakie będą tego skutki.

„Przez wiele wieków czarodziejskie istoty ukrywały się w tajemnym miejscu zwanym Baśnioborem, który jest dziś jedną z ostatnich przystani prawdziwej magii. Czarodziejską? Oczywiście. Ekscytującą? Jasne. Bezpieczną? Cóż, właściwie wręcz przeciwnie. Kendra i jej brat Seth nie mają pojęcia, że ich dziadek jest obecnym opiekunem Baśnioboru. W otoczonym murami lesie pradawne reguły wprowadzają porządek między chciwymi trollami, złośliwymi satyrami, kłótliwymi wiedźmami, psotnymi chochlikami i zazdrosnymi wróżkami. Gdy jednak zasady te zostają złamane, ujawniają się potężne moce zła, a Kendra i jej brat muszą zmierzyć się z największym w swym życiu wyzwaniem, by uratować rodzinę, Baśniobór, a może i cały świat...”
(Od wydawcy) 
     Akcja powieści rozpoczyna się pewnego lata w aucie Sorensonów. Właśnie jadą do dziadków ze strony taty, ponieważ rodzice rodzeństwa płyną w rejs ku pamięci rodziców mamy dzieci. Rejs trwa całe dwa tygodnie, tyle czasu wystarczy dwojgu młodym osobom aby narobić trochę zamieszania, prawda? W dzień przyjazdu okazuję się, że babci nie ma w domu, wita ich jedynie dziadek wraz z gosposią o niezwykłym egzotycznym wyglądzie. Stan Sorenson - "dziadek", znany również jako opiekun rezerwatu, przywitał dzieci surowymi zasadami, największy zakaz tyczył się nie wchodzenia do lasu. Czy wspomniana przez niego epidemia kleszczy to nie jedynie przykrywka? Co tak naprawdę kryję ogromny las? Któż by się nie oparł pokusie sprawdzenia tego na własnej skórze? Któż by nie wypił mleka Wioli stojącego w misce na skraju domu, które piją ptaki... a może wróżki? Ktoś tak odważny i pragnący przygód jak Seth z pewnością także złapałby jedną. Ale czy wróżki mogą przebywać w słoiku? Nie mogą, lecz chłopiec nie wiedział, że zamieni się w diablika, nie wiedział też, że wchodząc do niebezpiecznego lasu uwolni zło, jakiego jeszcze nie widział, albo, że rozmawiając z wiedźmą Muriel będzie mógł uwolnić babcię z ciała kury za cenę jej wolności, a to ciągnie za sobą konsekwencje wolności kolejnej złej postaci - Bahumeta. Nie straszny będzie mu opiekun rezerwatu, ani nawet Seth, więc kto? Może zaciągnięcie Kendry do lasu nie było złym pomysłem, skoro i tak zło czyhało na nich od początku. Królowa Wróżek dodała Kendrze otuchy, gdy ta została sama... a właściwie z armią wróżek u boku.

     Pokonanie Bahumeta, Muriel oraz zmienienie diablików z powrotem we wróżki - to były momenty kulminacyjne książki. Chociaż tak właściwie to po każdym jednym słowie można było wyskoczyć ze skarpetek. Po ostatnim rozdziale nic tylko sięgnąć po kolejny tom.

     Podoba mi się w tej książce to, że na ostatniej stronie są różne pytania, na które warto odpowiedzieć. Skłaniają one do refleksji.

     Wiecie dlaczego tak bardzo lubię powieści fantasy? Gdy zamkniesz oczy, możesz wyobrazić sobie to wszystko. Krainę pełną zauroczonych w sobie wróżek, wrednych diablików, złych wiedźm, osób, które nagle okazując się być jednorożcami, tęskniących technologii satyrów, przyjaznych smoków i tych mniej, moich ukochanych tycich nypsików... i wiele więcej. Takie książki sprawiają, że wyobraźnia szaleje! I to w nich uwielbiam. Przy tej serii sobie to uświadomiłam, więc wszystkich, którzy jeszcze nie przeczytali tej cudownej książki serdecznie, ale to serdecznie zapraszam do odwiedzenia empiku, lub innej księgarni i wydania tych 34 złotych, bo naprawdę warto.

     Gdybym miała wystawić ocenę tej książce to myślę, że 9/10.

A Wy? Ile byście jej dali? Podobała Wam się, czy może wolicie inne rodzaje książek? Piszcie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarze ;*